Jeszcze dwa tygodnie temu mój feed na LinkedIn żył zdjęciami i filmami z szefem Facebooka, oburzeniami związanymi z tym, że jak to można tak naruszać naszą prywatność i wielkim buntem wokół tego.
Od tygodnia czytam achy i ochy z powodu nowej funkcji LinkedIn, która mówi wszystkim gdzie jesteśmy czyli… narusza naszą prywatność 馃檪 Tak wiem… za naszą zgodą. Tak wiem.. zakładając konto na Facebooku wszyscy czytamy regulamin i zgadzamy się na niego 馃檪 Jak to jest, że tak szybko zmieniamy zdanie co do naszej prywatności? Ciekawe zjawisko 馃檪
Osobiście mnie funkcja aż tak bardzo nie zachwyciła, bo i tak jadąc na jakąkolwiek konferencje – zawsze znajdzie się przynajmniej jedna osoba, która sama mnie skojarzy. Najczęściej przedstawiała mnie innym więc nie musiałem szukać pomocników. Ale dobra.. w końcu kocham automatyzacje, nowinki technologiczne więc trzeba się temu lepiej przyjrzeć.
Inaczej niż na facebooku 馃檪 Facebook ma własną technologię opartą prawdopodobnie wyłącznie GPSie (nie udało mi się znaleźć zaprzeczenia tej informacji). Testując funkcję, w drodze do biura dostawałem powiadomienia o kolejnych znajomych. „W pobliżu” oznaczało czasem nawet kilometr. Najczęściej łapało znajomych w biurach obok, których jechałem 馃檪
Programiści LinkedIn byli mniej ambitni i zastosowali technologie Google pierwotnie przeznaczoną do przesyłania plików na małe odległości przy pomocy bluetooth i „niesłyszalnych dźwięków” (jak można przeczytać w oficjalnym opisie usługi). Czyli krótko mówiąc nasze telefony będą do siebie szeptały i gwizdały przez niebieskie zęby 馃檪 Będę jeszcze sprawdzał jaką rolę w tym namierzeniu odgrywa GPS.
Przede wszystkim potrzebujesz do tego aktualnej wersji aplikacji LinkedIn. Jeśli nie jesteś pewna/pewny czy taką posiadasz i jesteś użytkownikiem Androida to kliknij w ten link. Następnie klikamy ikonkę dwóch ludzików i na samej górze mamy dostępną opcję Znajdź w pobliżu.
To chyba jedno z najbardziej oczywistych miejsc. Przyjeżdżamy na konferencje. Chcemy dowiedzieć się czy są na niej nasi potencjalni klienci lub znajomi. W końcu konferencja to nie tylko wykłady, ale i networking.
Własne stoisko na targach to nie wszystko, albo może nawet za dużo? Czemu nie wejść na targi jako uczestnik (wstęp jest zwykle dużo tańszy lub nawet darmowy) i zlokalizować swoich potencjalnych klientów? Przed targami zapraszamy do kontaktów osoby, które są we wspólnym targecie naszym i targów. Możemy od razu ujawnić swoje intencje – oczywiście chęć spotkania, a nie lokalizowania :). Po przyjeździe na targi odpalamy aplikację, lokalizację i piszemy do uczestników z naszej grupy docelowej. Proste i skuteczne rozwiązanie.
Świetne rozwiązanie, aby rozpoznać kto jest kto. Ludzie uwielbiają gdy zwracamy się do nich po imieniu. W erze internetowych kontaktów ciężko zapamiętać wszystkie imiona i nazwiska. Również tutaj z pomocą przyjdzie nam funkcja lokalizacji, która pozwoli na wyciągnięcie z naszej bazy linkedinowych kontaktów tych aktualnie obecnych na spotkaniu.
Wiadomo, że rekruterki masowo zapraszają do kontaktów. A może by tak wykorzystać funkcję lokalizacji do porozmawiania z kandydatami obecnymi na targach? Nieco bardziej kontrowersyjne byłoby przejście się na uczelnie i zaproszenie kandydatów na kawę lub obiad 馃檪
Mój wspólnik powtarzał – jak spadać to z samej góry. Na targach pracy często dostępna jest kadra zarządzająca. Nie jest łatwo się do niej dostać czy ją rozpoznać. Z funkcją lokalizacji możemy sprawdzić czy nie ma aktualnie kogoś z firm, które Cię interesują.